Home Sweet Home…(ze specjalnymi pozdrowieniami dla wszystkich wielbicieli N. Tesli!)

Jako że znajduję się w tym momencie w swoim rodzinnym mieście, mam dostęp do „prawdziwego” internetu- skorzystałem więc z okazji i postanowiłem oglądnąć w ten weekend (za radą kolegi-bloggera) mecze tzw. Elite Eight, czyli de facto ćwierćfinały rozgrywek akademickich. Zwycięzcy, będą mieli okazję zagrać w Final Four w Nowym Orleanie, więc żeby już wczuć się w klimat „The Big Easy”, coś z płytoteki PiBiego:

A teraz, wyniki dzisiejszej rywalizacji „Elitarnej Ósemki”:

– W finale West Region Florida Gators zmierzyli się z Louisville Cardinals. Po pierwszej części spotkania (JS zapomniał chyba nadmienić w swoim artykule, że w NCAA mecze trwają 40 minut, i są podzielone nie na kwarty, lecz na połowy) to gracze drużyny ze Słonecznego Stanu (faworyci tego spotkania) prezentowali się znacznie lepiej i byli niemal bezbłędni w rzutach z dystansu- 8 na 11(w sezonie średnio 10 na mecz!) i na przerwę schodzili, prowadząc 41-33, a zawodnicy ze stanu Kentucky mieli problemy ze skutecznością strzelecką i faulami. Początek drugiej połowy tylko uświadczył wielu w przekonaniu, że to podopieczni trenera Donovana opuszczą Phoenix z tarczą. Jednak późniejszy zanik świetnej dyspozycji rzutowej zespołu z Florydy [w drugiej połowie spudłowali oni wszystkie swoje 9 prób z dystansu!] oraz lekkomyślność prowadząca do strat piłki(14 do tylko 6 strat po stronie Cardinals) doprowadziła do tego, że drużyna z Louisville zakończyła mecz serią punktową 18-3 i to właśnie oni sięgnęli po mistrzostwo West Region z wynikiem 68:72, i zyskali szansę na walkę o najwyższe laury, jaką jest akademickie mistrzostwo Stanów.

– Z kolei w Bostońskiej TD Garden (hala, w której gra również drużyna NBA Boston Celtics) odbyły się finałowe rozgrywki East Region, w których Ohio State Buckeyes podejmowali Syracuse Orange; z tym, że ta druga ekipa była w gorszej pozycji, gdyż nie wystąpił Fab Melo, ich czołowy środkowy. W pierwszej połowie mecz był wyrównany, a oba zespoły zdobyły po 29 punktów- mimo że Ohio State jako drużyna funkcjonowali bardzo dobrze, ich lider, Jared Sullinger (przez ekspertów typowany do czołówki tegorocznego draftu NBA) prędko złapał dwa przewinienia i w związku z tym trener „dawkował” jego minuty w grze. Dopiero w drugiej części starcia Sullinger uzyskał wreszcie właściwy rytm (mecz zakończył z dorobkiem 19 punktów i 7 zbiórek), a Buckeyes zaczęli powiększać przewagę nad Syracuse; jednak tamci nie chcieli dać za wygraną, i dzięki serii punktowej 14-6 zmniejszyli stratę punktową do 1 punktu i zapowiadało się, że będziemy mieli „powtórkę z rozrywki”- jednak koszykarze Orange zmarnowali wiele okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i ostatecznie przegrali spotkanie 77-70.